
Uwaga! To nie wagary, to pielgrzymki maturzystów na Jasnej Górze! W pierwszy dzień kalendarzowej wiosny w częstochowskim sanktuarium gwarno i „młodzieżowo”. Aż trzy pielgrzymki diecezjalne połączyły dziś swoje „modlitewne siły” – z diec. legnickiej i świdnickiej oraz arch. poznańskiej.
Z wiosną…maturzyści
- Dobrze rozpoczęty dzień. Wiosna na Jasnej Górze kojarzyć się nam będzie też z pięknym widokiem, ze znajomymi – cieszyły się także ze słonecznego ciepłego dnia Nikola i Oliwia z I Liceum Ogólnokształcące im. Oskara Kolberga w Kościanie w arch. poznańskiej
Po raz pierwszy w zmienionej formule i z połączonymi siłami przybyli maturzyści diecezji legnickiej i świdnickiej. W sumie ok. 1400 uczniów. Ks. Jarosław Kowalczyk, dyrektor Wydziału Katechetycznego Legnickiej Kurii Biskupiej przypomniał, ze to już 32 taka pielgrzymka organizowana dla poszczególnych roczników maturzystów i rzeczywiście została ona zaplanowana w pierwszy dzień wiosny. – Rzeczywiście ta tradycja wzięła się stąd, że w pierwszy dzień wiosny kiedyś obchodzony był „dzień wagarowicza”, pamiętam to sam ze szkół, więc żeby zagospodarować mądrze ten dzień dla młodzieży, zaproponowaliśmy tę pielgrzymkę i ona się bardzo pięknie przyjęła. Więc jeżeli jesteśmy „na wagarach u Matki Bożej”, to ma to swój smak, swój klimat, swój sens – powiedział duchowny.
O tym, że nie ma sytuacji bez wyjścia i jak trudne doświadczenia można przekuć w osobisty sukces mówił do maturzystów, dzieląc się swoim doświadczeniem, Piotr Szwędrowski, działacz społeczny, terapeuta zajęciowy, prezes Fundacji „Rozwoju Młodego Pokolenia”, pomysłodawca i wieloletni pełnomocnik Zarządu Fundacji „Wypłyń na Głębię”. – Chciałem zwrócić uwagę, ze nie ma sytuacji bez wyjścia, że nie ważne ile razy w życiu upadamy, bo jesteśmy w stanie podnieść się z każdej trudnej sytuacji, ale do tego potrzebny jest drugi człowiek, potrzebna jest uważność na siebie i drugiego człowieka - powiedział Szwędrowski. Przekazał młodym zasadę „cztery zet”, czyli jeżeli a problemy , trudności, to trzeba je zauważyć, zapytać inną osobę co jest nie tak, zaakceptować problem i zareagować.
Pasją Aleksandry Ruszkiewicz z Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego im. św. Franciszka z Asyżu w Legnicy jest teatr, chce zostać aktorką. Przyznaje, że liceum o charakterze katolickim wybrała sama, bo jak twierdzi: „Kościół stał moim domem, miejscem bliskości z Bogiem i drugim człowiekiem”. – Moja wiara jest „po przejściach”, potknęłam się też na niewiedzy o Kościele. Jezusa traktuję jak przyjaciela, najbardziej lubię dziękować, to jest moja modlitwa – mówiła maturzystka.
Panie Boże trzymaj mnie, bo lecę…
Dlaczego tak nieraz się dziej, że młody człowiek gubi nadzieję, gdzie szukać sensu życia, jak podejmować decyzję, na te i podobne pytania szukali odpowiedzi maturzyści arch. poznańskiej. Przyjechało ok. 1 tys. 200 uczniów.
Agnieszka i Stachu z Poznania przyznały, że wiara w Boga jest dla nich ważna. – Panie Boże trzymaj mnie, bo lecę…na tym opiera się taka moja codzienna modlitwa. Dlatego tu jesteśmy, by o swoich troskach i lękach powiedzieć Bogu – mówiła Agnieszka.
Basia i Miłosz z duszpasterstwa akademickiego „Winiary” w Poznaniu przybliżali młodszym koleżankom i kolegom ideę akademickiej wspólnoty. Przekonywali, że warto nie być „ze swoją wiarą w pojedynkę”, ale umacniać ją we wspólnocie ludzi o podobnych wartościach. – Warto wierzyć, bo Bóg jest Miłością – mówiła Basia, która nawróciła się właśnie w duszpasterstwie akademickim
– Naszą rolą jest pokazać im Chrystusa, który jest Miłością, źródłem nadziei. Widzę, ze młodzi chcą przybliżać się do Boga, chodzi o to, aby mieć dla nich czas i cierpliwość, trzeba samemu być człowiekiem autentycznym, bo ona jest dla nich wiarygodna – mówił ks. Tadeusz Baranowski, diecezjalny duszpasterz młodzieży arch. poznańskiej. Duszpasterz wskazał też na jedną z trudności, która zauważa u ludzi młodych. To lęki społeczne. Młodzież niekoniecznie chce brać udział w wydarzeniach z udziałem większej liczby osób, wolą małe wspólnoty, a nawet samotność czy kontakt online. Mają nieraz trudność by docenić drugiego człowieka.
Biskupi wspominają swoje przedmaturalne pielgrzymki
Bp Marek Mendyk ze Świdnicy przyznał, że doskonale pamięta pielgrzymkę na Jasną Górę. - Pamiętam bardzo, jak gdyby to było wczoraj. Wtedy przyjechałem razem z maturzystami z mojej parafii i z parafii z Wałbrzycha. Bardzo to przeżyłem. To był mój pierwszy, taki powiedziałbym w dorosłości, pobyt tutaj u Matki Najświętszej – wspominał biskup świdnicki.
Z kolei bp Andrzej Siemieniewski z Legnicy uśmiechał się, że nie ma tak dobrej pamięci jak biskup Marek, ale zapewniał, że w szkole średniej był z rówieśnikami na Jasnej Górze, a przyjechali pociągiem. Utkwiła mu w pamięci „śpiewająca” wędrówka ze stacji kolejowej, bo ze śpiewem przyszli na Jasną Górę. – I oczywiście uroczyste, pełne przejęcia, wejścia przez jedną bramę, drugą, trzecią, tak jak te bramy jasnogórskie prowadzą. Tak wtedy, przed 50 laty, doprowadziły nas do Kaplicy Cudownego Obrazu. W tym czasie pomagało modlitwa, pomagała duchowa jedność z Najświętszą Maryją Panną w przeżywaniu trudnych przecież egzaminów maturalnych. Tak, jak dzisiaj są one trudne, tak i wtedy nie były łatwe – opowiadał biskup legnicki.
W poniedziałek, 24 marca, przyjedzie kolejna grupa. Będą to maturzyści arch. gnieźnieńskiej.
Mirosława Szymusik, Maria Kopacka-Fornal