Czy agapa to kanapa pod ochroną, dlaczego Szef mieszka w złotym sejfie, który klucz jest najważniejszy to tylko niektóre z zagadek, na które odpowiedzi szukali bliźniacy detektywi w najnowszej książce o. Savio Folcholca. „Detektywi w zakrystii” to już druga książka dla dzieci paulina z Jasnej Góry. Wydało ją wydawnictwo Zakonu Paulinów „Paulinianum”.
„Detektywi w zakrystii” to pełna ciepła i humoru historia dwóch braci Rybiałków, którzy „tropią liturgiczne zagadki”. Książka w przystępny dla dzieci sposób obrazuje świat wiary, oswaja z kościołem i parafią niejako od kuchni, a przede wszystkim „odszyfrowuje” to, co jest istotą katolickiego wtajemniczenia, czyli Mszę św. i inne wydarzenia liturgiczne. Książka czytana z dziećmi także dorosłym, może przynieść sporo wiedzy, bo czy każdy wie np. z czego składa się bielizna kielichowa i co oznaczają tajemniczo brzmiące słowa jak „puryfikaterz”, „turyferariusz” czy „palka”? Każdy rozdział kończy „notes detektywa z zakrystii”, to szczególna pomoc dla tych, którzy wspólnie z braćmi Rybałkami odkrywają liturgiczne zagadki, test na uważność i swoisty sprawdzian na to, czy po przeczytaniu danego rozdziału, mały i starszy czytelnik wytropi prawidłową odpowiedź. Jak zauważa o. Savio, wielu z nas nie wie co oznaczają poszczególne gesty kapłana, jaka jest rola ministrantów w poszczególnych częściach liturgii Mszy św. jakie jest znaczenie używanych liturgicznych przedmiotów. Jak zapewnia zakonnik, dzięki właściwemu zrozumieniu „akcji” Mszy św. i młodsi, i starsi mogą ze rozumieniem, głębiej, owocniej w niej uczestniczyć.
W książce jest też o wspólnocie, budowaniu relacji, przyjaźni i kryzysie. Ten ostatni staje się udziałem ministranta Wojtka i sprawdzianem przyjaźni dla pozostałych chłopców. Najuważniejsi wyśledzą np. różnicę między turyferarzem, nawikulariuszem a krzywonariuszem. „Detektywi z zakrystii”, czyli bliźniacy Piotr i Paweł przekonują się i przekonują śledzących ich przygody, że kościół i Kościół, to nie nuda. A najważniejszą i najciekawszą przygodą każdego człowieka jest spotkanie z Bogiem.
O. Savio sam taką przygodę przeżył i wciąż przeżywa, choć kiedyś w dzieciństwie uważał, że kościół, ten parafialny, jest nudny. Jako dziecko nie lubił chodzić na niedzielną Mszę św., bo w tym czasie – jego zdaniem – w telewizji leciały najlepsze bajki. Aż kiedyś, będąc na Mszy św., usłyszał od nowego proboszcza o naborze do służby liturgicznej ołtarza i ku zaskoczeniu rodziców, jako siedmiolatek zgłosił chęć, by być ministrantem. I nim został, a 13 lat później, w dniu dwudziestych urodzin, po raz ostatni odwiesił albę lektorską do parafialnej szafy. Dzień później wyjechał do Krakowa, aby tam w Seminarium Duchownym Ojców Paulinów rozpocząć nowy rozdział swojego życia.
O. Savio uśmiecha się, że to było piękne wezwanie od Pana Boga, któremu stał się posłuszny, a teraz w kapłaństwie i życiu zakonnym stara się być wierny. – Nie chciałem być ministrantem, mój starszy o cztery lata brat nim był i często sobie z niego żartowałem. To było moje pierwsze powołanie. Jest to dla mnie tajemnica, ale piękna tajemnica, którą odkrywam aż do dzisiaj – twierdzi paulin. I uśmiecha się, ze tak jak nie chciał być ministrantem, ale nim został, tak też nie chciał być paulinem. Ja zawsze „nie chciałem, ale Pan Bóg widział to inaczej. W pierwszej klasie technikum przyszło powołanie, Bóg zaczął głośniej wołać. Chciałem o tym z kimś porozmawiać i trafiłem na czat na stronie www.katolik.pl. Zastrzegłem, że chciałbym służyć Bogu, ale nie jako ksiądz diecezjalny i nie paulin, bo związany z Częstochową, jako młody człowiek sporo się nasłuchałem krytyki – opowiada dalej zakonnik. Przestrzega, że takie krytykowanie Kościoła i księży, może zabijać w młodych powołanie. I zapewnia, że z tego, co słyszał negatywnego o paulinach, nic się nie sprawdziło. A na czacie trafił na…paulina. – Westchnąłem, no ładnie się zaczyna. Ale zaproszony pojechałem do Leśniowa na zakonne obłóczyny i zrozumiałem, że to ten zakon jest dla mnie – mówi o. Savio.
O. Savio zamiłowanie do wymyślania opowieści, odziedziczył po babci Mariannie, a do spisania własnych zmobilizowały go dzieci. Choć jak twierdzi „łapie się za głowę, patrząc jak jego i ludzi prowadzi Pan Bóg”, bo do pisania nie miał specjalnego zamiłowania. Z wykształcenia jest technikiem kucharzem. Jak wspomina, kiedy z klasztoru w Wielgomłynach przenoszono go na Jasną Górę, tamtejszy przełożony mówił ludziom: „szkoda, bo taki dobry rosół gotował”.
„Detektywi w zakrystii” to już kolejna książka paulina. Wcześniej ukazały się „Bajki z Księgi życia”.
To szczególne opowieści, z których np. najmłodsi mogą dowiedzieć się co kopiec kreta może powiedzieć o Zmartwychwstaniu Jezusa i czy można zaprzyjaźnić się z kogutem celebrytą. W ten sposób zakonnik wprowadza dzieci w świat Ewangelii.
Ogromną rolę w życiu o. Savio odegrała babcia. Jak podkreśla jej wiara zawsze była i jest dla niego wzorem, a świadectwo jej życia prowadziło do Boga. - Najpierw piękne świadectwo życia a potem słowa. To było zalążkiem tego, co we mnie rosło. Kiedy jej powiedziałem, że wstępuję do Zakonu Paulinów, wtedy była w szoku i stwierdziła, że całe życie modliła się o powołania kapłańskie, ale nigdy nie pomyślała, że to jej wnuczek pójdzie do zakonu - opowiada paulin .
Jak podkreśla o. Savio prawdziwą mistrzynią w opowiadaniu historii, zwłaszcza biblijnych była jego babcia a on sam był wymagającym słuchaczem, więc co rusz musiała zmieniać kolejność zdarzeń, dodawać postacie i miejsca, aby żadna historia się nie powtórzyła i aby nie musiała usłyszeć: „Babciu ja jeszcze nie śpię, a tę bajkę już znam. Opowiedz mi inną, proszę…”.
Teraz zakonnik uśmiecha się na to wspomnienie, bo kiedy trafił do swojej pierwszej paulińskiej parafii w Toruniu, zajął się właśnie duszpasterstwem dzieci i jak dodaje, dzieci okazały się bardzo wymagające. To także dzięki nim postanowił spisywać swoje opowieści. Najpierw publikował je na Facebooku. Do wydania książek zachęcały go dzieci oraz zakonni bracia.
Zapytany o źródło pomysłów o. Savio mówi, że to Biblia, którą pokochał, Kościół, któremu służy…a reszta jest …natchnieniem.
Mirosława Szymusik