Na Jasną Górę dotarła po raz XII „Rowerymka”, czyli rowerowa pielgrzymka z Białegostoku. Dzisiaj rower jest modny, to pasja i atrakcja, ale także okazja, by porwać fanów dwóch kółek i pokazać im Kościół, wspólnotę i ludzi Kościoła, aby wspólnie odkrywać Boga.
- Robimy rekolekcje, robimy pielgrzymkę, nie robimy wypraw rowerowych – zapewnia ks. Krzysztof Maliszewski, organizator. Kapłan podkreśli, że jeżeli coś jest modne, coś jest „na topie”, wielu ludzi widzi w tym swoją pasję, to dlaczego „nie wykorzystać tego, aby w tej formie też dać ludziom Pana Boga”. - Pielgrzymowanie rowerowe jest bardzo fajną okazją do tego, aby porwać tych ludzi. Doświadczamy tego na pielgrzymce, bo są na niej ludzie wierzący, którzy całe życie mieli Pana Boga blisko serca, ale mamy też ludzi, którzy porywają się na pielgrzymkę rowerową, bo są pasjonatami i jadą traktując to, jako wyprawę rowerową, a nie jako rekolekcje. Jednak w trakcie coś zaczyna „iskrzyć”. Ci ludzie dostrzegają, że jest jeszcze ten wymiar duchowy, aspekt religijny, na który my na pielgrzymce kładziemy bardzo duży nacisk. Chcemy, żeby to były rekolekcje, chcemy, żeby to było Boże, a nie po prostu zwykła jakaś tam wyprawa rowerowa – opowiadał organizator.
Uczestnicy potwierdzali słowa kapłana. Barbara Budźko w „Rowerymce” jedzie już 7 raz. Kolarka podkreśliła, że każdy dzień pielgrzymki rozpoczynała modlitwa. Wiernym towarzyszyła też codzienna Eucharystia. - Pielgrzymuje się, żeby doświadczyć tego, co jest piękne, tego, co daje nam wiara i żeby pokłonić się najlepszej Matce, która tuli nas każdego dnia. Tylko z wiarą trzeba to robić – powiedziała kobieta. - W dobrych zawodach startujemy. Niosą nas skrzydła do Maryi, która prowadzi nas prosto do Pana Jezusa. Ona uprasza nam łaski, których potrzebujemy. Słucha naszego dziękczynienia za dar życia, który mamy – dodała uczestniczka pielgrzymki.
- Dobrze, Panie Boże, byłam już na pieszej, nawet na rolkowej, ale na rowerowej nigdy nie byłam – opowiadała Maria Matsewicz, czternastolatka, o podejmowaniu decyzji o udziale w pielgrzymce rowerowej. - Chciałam spróbować czegoś nowego i uznałam, że ten wysiłek warto ofiarować dla Pana Boga. Pielgrzymka ma być właśnie trochę ofiarą. Jakby się w ogóle nie męczyło, to wyglądałoby to jak kolonie jakieś, albo wycieczka, a tak to się odczuwa, że to jest pielgrzymka – przyznała nastolatka. Podkreśliła też, że trzeba się wysilić, żeby do Matki Bożej dojechać, a „droga do Pana Boga nie jest taka prosta”.
Uczestnicy białostockiej „Rowerymki” pokonują na dwóch kółkach 420 kilometrów, by móc uczestniczyć we Mszy św. na Jasnej Górze. Dziś modlić się będą podczas Eucharystii o godz. 19.30.
Maria Kopacka-Fornal