Na Jasną Górę przybyły dziś z dziękczynieniem panie z paulińskiej parafii św. Marcina i św. Wincentego w Skórzewie. Na początku roku podpalono tam kościół. Parafianki przyjechały dziękować Maryi za opiekę, ponieważ pożar udało się sprawnie ugasić, dzięki czemu świątynia nie została poważnie uszkodzona.
Jak podkreślają panie, proboszcz parafii polecił im ważne zadanie; mają zawierzyć Maryi całą parafię. - Odczuliśmy, co to znaczy „Pan z nami”. Kościół nie spłonął, tylko został taki nadszarpnięty – powiedziała Julia Danielewska. Przyznała też, że skutki pożaru mogły być o wiele poważniejsze, ale w całym nieszczęściu nie jest tak źle, jak mogłoby być. - Nasza Miriam jest po prostu najukochańszą Mamą i dzięki Niej mamy chęć do życia – dodała radośnie przytaczając znane słowa: „Totus tus”.
- Ona jest wszystkim. Ona nas prowadzi do swojego Syna. My oddajemy jej wszystko i wszystkich – dodała Magdalena Sieradzka.
Wszystkie parafianki ze Skórzewa cieszyły się z możliwości spotkania z Matka Bożą na Jasnej Górze. Zgodnie jednak wskazały „siłaczkę” spośród siebie. To Wioletta Danielewska, która przyjechała także z prywatnym dziękczynieniem; od 20 lat choruje na nerwikowłókniakowatość typu 2. Jest to niezwykle rzadka choroba genetyczna atakująca układ nerwowy, kostny, oczy i skórę. Powoduje także problemy z narządem równowagi (szumy uszne zaburzenia równowagi, prowadząc również do całkowitej utraty słuchu). Kolejnym przykrym aspektem są guzy skórne, które mogą przekształcać się w guzy złośliwe. Choroba wiąże się z notorycznym bólem. Pani Wioletta przeszła już 11 operacji. Nerwikowłókniakowatość odebrała jej słuch, częściowo wzrok oraz sparaliżowała część twarzy.
Kobieta wyznała, że oddała się cała Maryi i Bogu. Opowiadając historię swoich zmagań zdrowotnych podkreślała, także dary jakie otrzymała na tej ścieżce: możliwość uczestniczenia w sakramentach - Pierwszej Komunii Świętej dwójki swoich dzieci, narodziny wnuczęcia. - Modląc się, błagałam i „drapałam” w ścianę do Pana Boga, żebym mogła być w momencie, kiedy syn przyjmie pierwszy raz w życiu Pana Jezusa. Potem córka. Nie wstydzę się Boga, ani wiary. Nie wstydzę się, że taka jestem, bo wszystko jest po coś – podkreślała, opowiadając o ciężkich chwilach związanych z utratą włosów, czy zmysłów. Dla niej to niesienie krzyża i dawanie świadectwa. A takie rzeczy jak cuda, należy „wykrzyczeć” światu. - Kochajmy Boga, ufajmy Panu, wierzmy i nie dajmy się żadnej przeciwności. Ja i tak nadal kocham i tak nadal ufam – wyznała.
Parafia pw. św. Marcina i św. Wincentego w Skórzewie na przedmieściach Poznania w arch. poznańskiej to jedna z najmłodszych parafii paulińskich. Zakonnicy objęli ją w 2022r.
Maria Kopacka - Fornal