
Pszczelarze w dorocznej pielgrzymce dziękowali na Jasnej Górze za dary z pasiek, prosili o szacunek dla środowiska i o mądrą gospodarkę rolną. Przypomnieli, że głównym zadaniem pszczół nie jest produkcja miodu, a zapylanie roślin. Ma to ważne znaczenie dla globalnej produkcji żywności. Pszczelarze modlili się także za młodych rolników, by miał kto kontynuować to wielkie polskie dziedzictwo.
Dziękczynnej Mszy św. przewodniczył bp Leszek Leszkiewicz, delegat KEP ds. Duszpasterstwa Rolników i Pszczelarzy. W homilii m.in. zachęcał pszczelarzy, by mieli odwagę zabierać głos sprzeciwu, niezgody „na niszczenie tego, co w Polsce jest dobrze przez was produkowane, robione”. - Nie zgadzajcie się na to, żeby jakieś podróbki wypierały wasze produkty. Krzyczcie, mówcie o tym – apelował delegat KEP ds. Duszpasterstwa Rolników i Pszczelarzy.
- Polscy rolnicy stoją przed wielkim problemem niszczenia ich gospodarstw – mówił kaznodzieja, zauważając, że „ładnie opakowane zachęty”, by kupować produkty np. z Ameryki Południowej są szkodliwe dla polskiego rolnika i zdrowia konsumentów. - Kto był w krajach tropikalnych, ten doskonale o tym wie, że środki ochrony roślin, które tam są stosowane i muszą być takie używane, bo inaczej nic nie urośnie. Te środki nie mają nic wspólnego z tymi normami, które są w Europie, w Polsce. Jakość tamtych produktów nie będzie taką, jaką my możemy tutaj, w Polsce wyprodukować – powiedział bp Leszkiewicz. Zwrócił się do pszczelarzy o troskę o wzajemne relacje, solidarność, budowaniu wspólnot też tych zawodowych na fundamencie ewangelicznej prawdy.
Pszczelarze podkreślali, że dziś hodowla jest coraz trudniejsza, ale wielu z nich kontynuuje ją z powodu tradycji rodzinnych.
Mirosław Majcherek Członek Zarządu Polskiego Związku Pszczelarskiego, prezes Stowarzyszenia Koła Pszczelarzy Wrocław-Krzyki pszczelarstwem zajmuje się od 60 lat. Jak twierdzi, to jego wielka pasja. Wśród problemów, z którymi borykają się pszczelarze wymienia m.in. varrozę, chorobę pasożytnicza osłabiająca pszczele rodziny, zatrucie środowiska środkami chemicznymi nieracjonalnie wykorzystywanymi w rolnictwie, niską rentowność, trudności ze zbytem produktów i ogólne spowolnienie rozwoju polskiego pszczelarstwa wywołane problemami ekonomicznymi, m.in. silną konkurencją ze strony tańszego miodu z importu np. z Chin, Ukrainy czy Ameryki Południowej.
- Nasze miody już nie idą do polskich sklepów, bo jest ich coraz mniej, a w sieciowych sklepach naszych miodów nie ma. Tam są miody importowane – ubolewał pszczelarz.
Uczestnicy pielgrzymki przypomnieli, że produkty pszczele stosowane są w przemyśle spożywczym, farmaceutycznym i kosmetycznym. I zapewniali, że wciąż swoją przyszłość ma apioterapia, czyli leczenie różnych schorzeń produktami pszczelimi (m.in. miodem, woskiem i mleczkiem pszczelim).
Mirosław Majcherek zwrócił też uwagę, że głównym zadaniem pszczół nie jest produkcja miodu, a zapylanie roślin. To właśnie on doprowadził w 2016 roku do zniesienia zakazu hodowli pszczół we Wrocławiu. Jego celem było zwiększenie zapylania wrocławskich roślin.
Gdy zginie ostatnia pszczoła na kuli ziemskiej, ludzkości zostaną tylko cztery lata życia. Te słowa przypisywane Albertowi Einsteinowi pokazują jak wielką i ważną rolę w biocenozach świata spełniają pszczoły.
Pielgrzymkę poprzedziła krajowa konferencja o apiterapii medycznej. Mowa była m.in. o przeciwnowotworowych właściwościach propolisu, a także o naukowych podstawach i standaryzacji apiterapii.
Bazyli Chomiak, przewodniczący Związku Pszczelarzy Ziemi Legnickiej na pielgrzymki jasnogórski przyjeżdża od trzech dekad. Pasieki prowadzi z dziada pradziada, jeszcze przed wojną jego ojciec miał pasiekę. Obecnie posiada 3200 rodzin pszczelich. Był nauczycielem, teraz na emeryturze. - Wydaje mi się, że pszczoły można pokochać, wciąga się człowiek – przyznaje.
Kajetan jest uczniem Technikum Pszczelarskiego wchodzące w skład Zespołu Szkół Rolniczych Centrum Kształcenia Zawodowego w Pszczelej Woli. Technikum jest jedyną w Polsce i Europie szkołą posiadającą ponad 80-letnie doświadczenie w kształceniu w zakresie pszczelarstwa. Jak przyznał Kajetan, zainteresował go kierunek, choć w rodzinie nie ma tradycji pszczelarskich. – To wydaje się spokojny zawód, w zasadzie uspokajający troszkę – mówi o kryterium wyboru. I ma nadzieję, że zawód ten nie tylko da mu miód, ale też i chleb, chce z pszczelarstwa żyć.
W Polsce miód jest produkowany głównie w gospodarstwach pszczelarzy amatorów, tylko 8 proc. rodzin pszczelich znajduje się w gospodarstwach zawodowych. Dlatego tak ważna jest sprzedaż miodu konsumentom w ramach tzw. krótkiego łańcucha dostaw żywności, który eliminuje ogniwa pośrednie między pszczelarzem a konsumentem i pozwala uzyskać wyższą marżę.
Polska obok Rumunii, Hiszpanii, Węgier i Niemiec należy do grona największych producentów miodu w Unii Europejskiej.
Mirosława Szymusik