Na Jasnej Górze dzisiejsze niedzielne przedpołudnie wypełnił pielgrzymi gwar i tupot stóp pątników zmierzających do Matki Bożej. Jako pierwsza dotarła 32. Ełcka Pielgrzymka Piesza. Jako następna na błonia wkroczyła Piesza Pielgrzymka diec. Bielsko-Żywieckiej.
Rekordzistka kilometrowa
„Ja jestem z Wami” to hasło, które przywiodło na Jasną Górę 32. Ełcką Pielgrzymkę Pieszą. Podczas dwutygodniowych rekolekcji w drodze odkrywali sakrament Eucharystii, który jest życiodajnym źródłem.
Diecezja ełcka przeżywa obecnie Kongres Eucharystyczny, o czym przypomniał bp Dariusz Zalewski, który wprowadzał pątników na Jasna Górę.
- Tak się składa, że przeżywamy w naszej diecezji Kongres Eucharystyczny zatytułowany: „Ja jestem z Wami”, a dzisiejsze czytania nawiązują do Eucharystii, zwłaszcza pierwsze. Pierwsi chrześcijanie podczas prześladowań nie zapierali się Eucharystii i mówili, że bez niej nie możemy żyć. Msza święta jest więc tym, co daje nam życie i to powinniśmy odkrywać – podkreślił biskup w rozmowie z @JasnaGóraNews.
Z 32. Ełcką Pielgrzymkę Pieszą na Jasną Górę dotarło 270 wiernych. Jest to jedna z rekordzistek pod względem przebytych kilometrów, ponieważ pątnicy muszą przejść ich ponad 500.
- Te 15 dni to jest fantastyczny czas, żeby przemyśleć, pokutować, ale też cieszyć się z tego, że Pan jest z nami – powiedział Jan Ogonowski z grupy Sambia. Chłopak podkreślił, że bez Boga nie daliby rady iść tak długo i zajść tak daleko. - Jest tu dużo radości, bo nawet w pokucie można znaleźć szczęście; Pan Bóg też za nas cierpiał i my możemy współcierpieć z Nim. dzięki Niemu to cierpienie nie jest dla nas aż takie bolesne – dodał.
- Na pewno jest z nami nasza Matuchna Maryja, która nas wspiera – podkreślił Zdzisław z Olecka. - Ona to sprawia, że dostajemy sił, Ona jest naszą inspiracją, naszą drogą do Boga, do Jej Syna Jezusa Chrystusa – zapewnił pielgrzym.
Ta rodzinna
Prawie 2 tysiące pątników diec. bielsko-żywieciej dawało dziś świadectwo wiary. Wśród nich była też grupa Węgrów. Zjednoczyło ich hasło: „To my tworzymy Kościół”.
- Prośby moje i moich córek zostały wysłuchane. Urodziło mi się trzech wnuków i wnuczka. Warto się modlić, warto zawierzać! – powiedział Piotr z Istebnej. Dodał też, że w tym roku pielgrzymuje w intencji uzdrowienia żony, która za miesiąc będzie miała operację. - Ufam, że będę zobowiązany przyjść tu za rok i powiedzieć świadectwo, że Pan ją uzdrowił – powiedział. Przepraszając za drżący głos i łzy w oczach pątnik zapewnił, że nie wstydzi się ich. - Niczego się nie boję, ufam Bogu i Maryi – wyznał.
Oprócz pątników przed Szczytem była liczna grupa osób witających pielgrzymów. Wśród nich Joanna, córka Piotra z Istebnej, która przyjechała powitać ojca razem ze swoją rodziną. Przyznała, że ona również modli się o błogosławieństwo dla dzieci, ale także o zdrowie dla matki. Kobieta podkreśliła, że witanie pątników jest wyrazem podziękowania dla nich, za ich trud. – Najmłodsza wnuczka urodziła się w 55 urodziny swojego dziadka. W czerwcu skończyła roczek – powiedziała Joanna.
W pielgrzymce diec. bielsko-żywieckiej uczestniczyło wiele rodzin również z małymi dziećmi. Wśród nich był Andrzej Mikołajek z trójką swoich dzieci: Franciszkiem, który skończy 5 lat, Łucją, która pierwszego dnia pielgrzymki skończyła 3 latka i najmłodszym, 8-miesięcznym Augustynem. – Trud trudem, ale warto – zapewniał ojciec. Przyznał też, że św. Józef jest „poniekąd” jego patronem, ponieważ jest to jego drugie imię. – Zawsze św. Józef i jego misja i to, co zrobił dla Świętej Rodziny, jak się nią opiekował i kierował, jest takim drogowskazem, jak postępować w rodzicielstwie zwłaszcza w tych czasach. Jest on taką osobą, którą można, a nawet trzeba naśladować. Ojcowie powinni brać z Niego przykład – przyznał pątnik.
Przed jasnogórskim Szczytem pielgrzymów powitał bp Roman Pindel. W rozmowie z @JasnaGóraNews zauważył on, że dzisiejsze czytanie nawiązuje do trudu pątniczego, kiedy Eliasz posiliwszy się rusza w drogę. – Sytuacje opisane w Piśmie Świętym zdarzają się w naszym życiu. To co wynika z czytania, i co nadal jest aktualne, to aby słuchać, dokąd Bóg chce mnie zaprowadzić – zauważył biskup i wyjaśnił jednocześnie, że nie chodzi tu o przebyte kilometry, ale o drogę, jaką należy przebyć w swoim sercu. – Trzeba patrzeć na to co Pan chce we mnie zmienić, do czego pobudzić, co ukazać – dodał. Bp Pindel zachęcił też, by na zakończenie pielgrzymki popatrzeć wstecz i zastanowić się „jak to było w trakcie pielgrzymowania i słuchania Pana Boga”.
Maria Kopacka - Fornal