
34. Piesza Pielgrzymka Dominikańska dotarła na Jasną Górę pod hasłem "Wstań i chodź”. W ciszy, rozważając Słowo, z rodzinami i w otoczeniu młodych – wbiegli na jasnogórskie Błonia, bo "tu nie trzeba udawać". Nowością tegorocznej pielgrzymki dominikańskiej była grupa lednicka, by „to ,co w jeden wieczór dzieje się na Lednicy, tutaj działo się przez siedem dni”.
Pielgrzymka podzielona była na kilka grup tak, by sprostać oczekiwaniom i potrzebom wielu.
Była grupa dla młodzieży szkół średnich, to tzw. „dziewiętnastka”, „Rafael”, czyli grupa dla tych, którzy w drodze pragnęli więcej rozważać i modlić się słowem Bożym. W dwóch „Beczkach” szli studenci i osoby związane przez lata szczególnie z duszpasterstwem akademickim prowadzonym przez dominikanów. Specyfiką pielgrzymki dominikańskiej jest też grupa ciszy, w której jest więcej czasu na medytację, mniej śpiewu pielgrzymkowego, a pewne odcinki pątnicy pokonują w zupełnym milczeniu. Z kolei grupa Dorothea była dla tych, którzy w myśl „Daru od Boga” uczyli się w drodze dostrzegać wszelkie dary Boże i być wdzięczni za ich obfitość. Była grupa o charakterze pokutnym, jej tradycja jest też to, ze wielu pątników na Jasną Górę wchodzi boso, natomiast dla tych, którzy zapragnęli pielgrzymowania z dziećmi stworzono grupy rodzinne.
Paweł szedł w grupie Rafael. Kilkanaście lat temu był już na pielgrzymce, ale zapragnął jakiejś zmiany w życiu i dlatego postanowił pielgrzymkowe doświadczenie powtórzyć. Do grupy, gdzie rozważane jest Słowo Boże, zaprosili go znajomi. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Usłyszał słowo, które zaczęło w nim „pracować” i przekonał się, że nie musi niczego udowadniać, ani być „sprawczym, silnym i idealnym”. – Tu nie ma miejsca na udawanie, a kiedy nie trzeba udawać, człowiek czuje się o wiele lepiej – przyznał.
Również do tego nawiązała Anna Jadwisiak z grupy lednickiej; dla niej ważny jest cel, ale tak samo ważna jest droga. Na pielgrzymkę zabrała swojego syna. Pielgrzymując już trzeci raz dostrzega jak ważne są bliskość i relacje. – Nie musi być doskonale i perfekcyjnie, żeby było dobrze – powiedziała podkreślając, że najważniejsze jest tworzenie wspólnot; tych małych i dużych. Macierzyństwo pomogło jej też w odkrywaniu własnego dziecięctwa w wierze.
- W tym roku po raz pierwszy idzie z nami grupa lednicka – wyjaśnił o. Marcin Słowik, dyrektor pielgrzymki. Grupa została powołana przez duszpasterza o. Tomasza Nowaka dla osób, które czują się związane z pobożnością i duchowością lednicką, ale też ze słynnymi tańcami, muzyką, które powstają na Lednicy. - To grupa głośna, która lubi tańczyć, bawić się i śpiewać, ale też oczywiście idąca po to, żeby się modlić. To ,co w jeden wieczór dzieje się na Lednicy, tutaj działo się przez siedem dni – dodał z uśmiechem o. Słowik.
Emocje towarzyszyły nie tylko tym idącym z Krakowa, ale także tym czekającym na ich przybycie.
Julita i Józef Gąsior na Błoniach wyglądali swojego syna z rodziną. Jak podkreśliła pani Julita, trzeba zaszczepiać ducha pielgrzymiego. Jej syn Szczepan pierwszy raz na pielgrzymkę wyruszył z nią, kiedy miał 12 lat. Choć pojawiły się u niego kryzysy, dziś, jak ojciec, pątniczym szlakiem podąża w towarzystwie żony i dzieci. Babcia z żalem przyznała, że także chciała pielgrzymować, ale zdrowie na to nie pozwoliło. Nadzieję i radość budzi w niej jednak widok młodych uczestniczących w pielgrzymkach.
Anna Parozner - Bechcicka ze łzami wzruszenia w oczach przyznała, że wielokrotnie pielgrzymowała z dominikańską grupą pokutną. – Wymodliłam tu wiele dobrych rzeczy – przyznała dodając, że pielgrzymowanie odmieniło jej serce i życie. Dziś do „Pokuty” dołączyła tuż przy Szczycie, by przejść z nimi choć parę metrów. Towarzyszył jej 6-miesięczny synek, Tobiasz. – Tobiasz, czyli Bóg jest dobry – dodała mama.
Pielgrzymka dominikańska z Krakowa rozpoczęła kolejny pątniczy tydzień na Jasnej Górze. Do Maryi nadal zmierzają wierni, by Ją uczcić 26 sierpnia.
Maria Kopacka-Fornal