Maryjna, rodzinna, jedna z najstarszych w Polsce - 225. Piesza Pielgrzymka Kalwaryjsko-Lanckorońska przybyła na Jasną Górę. Pątnicy przeszli prawie 200 kilometrów tzw. traktem królewskim. Prosili za swoje rodziny, Ojczyznę, a także za wszystkich, którzy przyjeżdżają do kalwaryjskiego sanktuarium. W drodze dawali świadectwo bycia we wspólnocie i przynależności do Kościoła.
Wiara, Tradycja, Historia…
- To jedna z najstarszych pielgrzymek. W drodze śpiewamy Godzinki ku czci Matki Bożej Częstochowskiej, w nich jest zawarta cała historia Obrazu Jasnogórskiego. Codziennie rano oddawaliśmy się Maryi. Pielgrzymujemy z duchem wiary i chcemy być świadectwem dla innych. Może jak ktoś nas zobaczy to jego serce skruszeje i wróci do Kościoła - powiedział Stanisław Kiepura, który jest przewodnikiem grupy od 1998 roku. Charakterystyczną cechą pielgrzymki jest to, że prowadzą ją właśnie świeccy przewodnicy.
Pielgrzymka łączy Duchową Stolicę Polski - Jasną Górę z Kalwarią Zebrzydowską nazywaną „Polską Jerozolimą”. Najcenniejszym zabytkiem sakralnym jest tam wizerunek Matki Bożej Kalwaryjskiej w Kaplicy Zebrzydowskich. Piesze Pielgrzymki wyruszyły do jasnogórskiego sanktuarium pod koniec XVIII w.
Wspólnota Kościoła
- Wędrujemy tzw. traktem królewskim, którym Matka Boża jechała na Jasną Górę. Nasza kompania ma wymiar bardzo rodzinny. Jednoczy nas wspólna modlitwa, posiłki i trud - mówił o. Ludwig Żołnierczyk z klasztoru Ojców Bernardynów w Przeworsku, który z kompanią szedł czternasty raz. Dodał, że pielgrzymka jest świadectwem wiary i wielkim narzędziem jednoczącym Kościół.
Ks. Jan Gibała, proboszcz parafi Matki Bożej Wspomożenia Wiernych w Palczy, trzeci raz wędrował z grupą. Zauważył, że od pokoleń ma ona wymiar maryjny - „Zawsze mówimy, że idziemy od Matki do Matki”. Dodał, że pielgrzymka była dla nich także ukoronowaniem Kongresu Eucharystycznego, który przeżywali w archidiecezji.
- W drodze ludzie się spowiadali, a ci którzy nie mogli pójść odwiedzali grupę, podnosili ich na duchu i dziś też przyjechali na Jasną Górę, żeby wspólnie się modlić. Widzimy, że po pandemii jest wielkie pragnienie uczestniczenia w takiej wspólnocie – opowiadał ks. Gibała. Zauważył, że w drodze mają piękny zwyczaj adoracji Najświętszego Sakramentu podczas, którego jest tzw. „dotknięcie szat”. - To jest przepiękne świadectwo i chwila, kiedy ludzie ze łzami w oczach oddają wszystko Bogu - wyjaśniał.
Brat Alzem Olearczyk, z Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Leżajsku opowiadał, że z pielgrzymką chodzi od ponad 30 lat. W tym roku na każdy dzień towarzyszyła mu inna intencja, ale jak zaznaczył te najważniejsze to prośba o bezpieczeństwo dla Polski i aby była za życiem.
W służbie pielgrzymom
Mariusz Zawada jest ratownikiem medyczny i już dziesiąty raz służył kalwaryjskim pątnikom. - My musimy jechać, żeby ktoś mógł iść i czuć się bezpiecznie - mówił. Zauważył, że w drodze było dużo urazów kończyn, ale upał też spowodował wiele reakcji alergicznych i liczne odwodnienia. Dodał, że w drodze zawsze grupie towarzyszył patrol, żeby ta pomoc mogła być udzielona od razu.
- Kieruję ruchem, żeby pątnicy mogli bezpiecznie przejść przez drogi publiczne, scalam całą kompanię. Trasę mamy każdego roku tą samą, ale musi być ona sprawdzona, żeby nic nas nie zaskoczyło. Czasami są objazdy, związane np. z remontami dróg, ale to nam nie przeszkadza – powiedział Paweł Chromy, który od 26 lat jest Kierownikiem Regulacji Ruchu. Zwrócił uwagę, że największym niebezpieczeństwem są kierowcy, którzy są coraz mniej wyrozumiali dla pielgrzymów. Kierownik apelował, żeby kierujący pojazdami dali szansę bezpiecznie przejść pątnikom.
Dodał, że na Jasną Górę pielgrzymuje z rodziną: żoną i synem. Zaznaczył, że na szlaku „rodzina to wszyscy uczestnicy rekolekcji w drodze”.
Z dziękczynieniem do Maryi
Anna i Eugeniusz Łuczak pielgrzymują pieszo na Jasną Górę od dziewięciu lat. Zaznaczyli, że nie można tylko przychodzić z prośbami, ale też trzeba nauczyć się dziękować.
- Wstajemy rano z taką radością. Uczestniczymy we Mszy św. wędrujemy, śpiewamy, wielbimy Boga, jeden drugiemu pomaga jest tak wspaniała atmosfera. Dzieci i dorośli razem tworzą wspólnotę. Maryja każdego zaprasza, aby wyruszył na szlak - powiedziała Anna.
Eugeniusz zauważył, że podejmuje trud z miłości do Matki Bożej, aby podziękować Jej za dar pielgrzymowania, zdrowie, ale też za rodzinę.
Dla małżeństwa wielką wartością są rekolekcje w drodze, bo idą razem i podejmują wspólny trud. Jak mówili dzięki temu, że są blisko Boga ich życie, dzieci i wnuków lepiej się układa. - Jesteśmy razem od 46 lat. Maryja nas stale umacnia i dodaje sił, za co wyrażamy Jej wdzięczność – zaznaczyli i życzyli, żeby każdy przyjął zaproszenie Matki Bożej i wyruszył na szlak.
Najstarszy pielgrzym 225. Pieszej Pielgrzymki Kalwaryjsko-Lanckorońskiej Józef miał 78 lat, a najmłodsza Zuzia 6 miesięcy. W sumie w rekolekcjach w drodze uczestniczyło 250 osób.
Maria Bareła-Gawenda