
Choć jego korzenie sięgają głęboko, obchodzone jest od niedawna. Ustanowił je papież Benedykt XVI. To odpowiedź następcy św. Piotra na postulaty napływające do niego z różnych stron. Potrzeba narodziła się po obchodach Roku Kapłańskiego (od czerwca 2009 r. do czerwca 2010 r.).
W odpowiedzi na potrzeby ludu
Papież Benedykt XVI pozostawił Kościołowi dowolność. To Episkopat danego kraju miał możliwość podjęcia decyzji, czy dostrzegają potrzebę wprowadzenia tego święta, czy nie.
W Polsce, decyzją Konferencji Episkopatu Polski zostało ustanowione w 2012 r. Ponieważ przypada po okresie wielkanocnym, ma być możliwością do głębszego przeżywania tajemnic wiary i nad nią zadumy. Do pochylenia się nad tajemnicą Eucharystii. Do refleksji nad tym, że każdy kapłan za sprawą sakramentów i możliwości sprawowania Eucharystii jest „łącznikiem” między wiernym, a Chrystusem. Do przypomnienia sobie o kapłanach, bo każdy z nich ma także swoją historię.
Nie ograniczajmy Pana Boga
Ks. Adam Pawłowski z parafii św. Augustyna w Czapurach koło Poznania powiedział, że Pana Boga „nie można ograniczać” w Jego działaniach, które są bardzo „kreatywne”. Nigdy nie myślał o kapłaństwie. - Pan Bóg wykorzystał chęć poświęcenia się jakiejś idei, sprawie, jakiemuś dobru, które zawsze we mnie było – powiedział. Kapłan przyznał, że pochodzi z „trudnej” rodziny; po śmierci jego 4-letniego brata, ojciec zaczął nadużywać alkoholu. Siostra natomiast szukała swojej drogi w subkulturach i całkowitym odejściu od kościoła. - Wszystko jest po coś – podkreślił ks. Adam przyznając, że te doświadczenia pozwalają mu dzisiaj dotrzeć do zagubionej młodzieży. Jako kapelan ośrodka wychowawczego dla młodych będących „na bakier z prawem”, dostrzega jak jego historia i różne doświadczenia pomagają jego podopiecznym.
Za swoją siostrę modlił się przez 26 lat. Nawróciła się.
Radość wykuta w cierpieniu
O. Roman Łaba pochodzi z Ukrainy i tam też posługuje. – Jako kapłan jestem znakiem obecności Boga wśród ludu, który cierpi – powiedział odnosząc się do doświadczeń ostatnich lat, kiedy na Ukrainie toczy się wojna. Przyznał, że w tych doświadczeniach potrafi odnaleźć coś dobrego, ponieważ ludzie przychodzą i szukając odpowiedzi na pytania, szukają też Boga. Zaznaczył również, że jedyne czego doświadcza, to wierność Boga, bez względu na kruchość człowieka. Przypomniał, że kapłaństwo powinno być wzorowane na Jezusie, Kapłanie, składającym Siebie w ofierze. Dla o. Romana sens kapłaństwa polega na rezygnowaniu z siebie i swojego osobistego życia, na rzecz ludzi.
Trudy przynoszące owoce
O. Rafał Walczyk przyznał, że kapłaństwo potrafi wiązać się także z trudem. W jego przypadku polega on na posłudze poza granicami kraju; od chwili przyjęcia święceń skierowany został do posługi w Stanach Zjednoczonych. – Oprócz języka musiałem nauczyć się tamtego Kościoła – wyznał dodając, że choć Kościół jest jeden, powszechny i katolicki, to w USA doświadczyć można zderzenia ludzi różnych kultur, na różny sposób ten Kościół przeżywających. Przedstawił też „drugą stronę” tej posługi, dającej radość niesienia sakramentów i spotkania na swojej drodze wiernych, którzy potrzebowali kapłana. Podkreślił, że wielokrotnie docierały do niego świadectwa mówiące o nawróceniu; ludzie, którzy przez kilkadziesiąt lat byli poza Kościołem, nawracali się dotknięci najzwyklejszymi gestami kapłana kierowanymi do bliźniego.
Perełki od Pana Boga
O. Jan Król posługuje na Jasnej Górze. Jako ceremoniarz, czyli kapłan czuwający nad poprawnym przebiegiem liturgii i wspierający celebransa, lektorów i ministrantów, wielokrotnie miał możliwość naprawdę „być” z pielgrzymami jasnogórskimi. Opowiedział o swoim doświadczeniu kapłańskim, kiedy trzymając w dłoniach Pana Jezusa wychodził do ludzi zgromadzonych na Eucharystii na błoniach. – Rozstępowali się niczym Morze Czerwone czekając aż Pan Jezus ukryty w hostii przejdzie – powiedział dodając, że to doświadczenie przysparza mu wiele radości, niczym „cukierek” otrzymany od Pana Boga.
Prawdziwy Kapłan
O. Wojciech Dec na co dzień posługuje w Łodzi. Na Jasną Górę przybywa z Pieszą Pielgrzymką Warszawską. Dla niego jedynym Najwyższym Kapłanem jest Chrystus. - My w tym kapłaństwie uczestniczymy przez święcenia – powiedział. Wyjaśnił, że możliwość wzięcia w dłonie Chrystusa, Który dzięki Duchowi Świętemu z chleba i wina staje się Ciałem i Krwią, to łaska. Tak samo jak możliwość mówienia w tym momencie w pierwszej osobie. – Wypowiadamy wtedy słowa >> bierzcie, jedźcie, to jest ciało moje<<. To dla nas przypomnienie, że jesteśmy powołani – zaznaczył. Jego zdaniem kapłan powinien w jedności z Chrystusem „wydawać” siebie innym; swoje siły, swoje zdrowie, swój czas. Przyznał, że często może pojawiać się pokusa by tego nie robić, ale wraz z tą pokusą pojawia się zagrożenie, że będzie się ziarnem, które „nie wydaje plonu”.
Święto Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana przypada w czwartek po niedzieli Zesłania Ducha Świętego, czyli tydzień przed uroczystością najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, zwaną Bożym Ciałem.
Maria Kopacka-Fornal