„Śpiewaj i idź” – mówił już św. Augustyn. To recepta, którą sprawdził każdy pątnik podążający na Jasną Górę. Piesze pielgrzymowanie wciąż nazywane fenomenem na skalę światową, jest nade wszystko „świętym wędrowaniem”- szukaniem Boga i w czasach „nieznośnej lekkości bytu”, przypomnieniem, że rozmowa, uśmiech, podzielenie się kanapką czy poniesienie plecaka za tego, komu sił brakuje są swoistym „sakramentem brata” i że każdy ma szansę być świętym.
Pieszo i na rowerach, ze wszystkich zakątków Polski, na Jasną Górę przed uroczystością Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny docierają tysiące pątników.
„Chcemy czuć się widzianymi w Kościele”
- To jest Ikona przy której każdy pielgrzym może odpocząć, Ona patrzy – mówi o Jasnogórskim Obrazie Matki Bożej o. Cordian Szwarc OFM z Pielgrzymki Młodzieży i Rodzin Różnych Dróg i Kultur. I wyjaśnia, że to spojrzenie Maryi jest też odzwierciedleniem naszej potrzeby, że chcemy być dostrzegani. - Czujemy się dostrzegani przez Matkę Bożą, dlatego pielgrzymujemy tutaj, czujemy się dostrzegani przez Jezusa Miłosiernego. Chcemy czuć się widzianymi w Kościele - mówi zakonnik.
Pielgrzymka Młodzieży i Rodzin Różnych Dróg i Kultur zgromadziła osoby z różnych miejsc Polski i z zagranicy. To co mocno spaja całą grupę, bo jak się uśmiechają, „po drodze się trochę wleczemy”, to Eucharystia i adoracja Najświętszego Sakramentu do późnych godzin nocnych, „kilometry” rozmów.
– To nasz Kościół synodalny, który rozmawia, który się modli – mówią o pielgrzymce na Jasną Górę.
Świat z „niedzisiejszego świata”
Pielgrzymi z fascynacją opowiadają o wspólnocie, która wytwarza się w drodze na Jasną Górę. W dobie promowania indywidualizmu i życia w tzw. świecie mediów społecznościowych, dla wielu młodych ludzi, i nie tylko, to wręcz odkrycie czy oczyszczające doświadczenie.
- Co fascynuje w pielgrzymce? Wspólnota. Na kilka dni zwracając się do siebie zwyczajem pielgrzymkowym „siostro”, „bracie”, rzeczywiście się nimi stajemy. Taki inny świat, nie z dzisiejszego świata, nie z XXI wieku – opowiadała Sylwia z Liszek ze Wspólnoty nr 6 Pielgrzymki Krakowskiej. To jej 12 pielgrzymka.
Magda od lat 16 pielgrzymuje po „różnych drogach”, teraz przychodzi z mężem i dziećmi: Rut, Piotrkiem, Ulą, Zosią i Tosią. - Pielgrzymka Młodzieży i Rodzin Różnych Dróg i Kultur jest dla każdego, tu odnajdujemy się w Bogu i w prawdzie. Jej założyciel ks. Andrzej Szpak pozwalał młodzieży się w nią angażować, to nas przyciągało – opowiadała pątniczka.
Julka także z tej pielgrzymki przyszła na Jasną Górę po raz piąty, choć twierdzi, że jest osobą niewierzącą. – Jakoś się tu odnalazłam. Odnalazłam dużo radości, wolności i spokoju, dobra, taką inną perspektywę na wiarę, w której jest więcej radości. W ludziach tutaj jest tyle życzliwości, są przyjaźni – wyjaśnia osiemnastoletnia pątniczka.
Piesze pielgrzymowanie, szczególnie przez trud i determinację, jest dla wierzących w jakimś stopniu próbą odpowiedzi na tę miłość, jest również nie tylko obrazem chrześcijańskiej drogi do Niebieskiej Jerozolimy, ale realnym połączeniem tego, co ziemskie z tym, co duchowe.
O. Szwarc zauważa, że żyjąc w świecie, w którym przede wszystkim wolność utożsamiamy z wolnością ekonomiczną, a najważniejszym staje się to, „żeby starczyło dla nas”, a pielgrzymka trochę otwiera serce człowieka. – To właśnie przez praktykę pokutną, troszkę ujmujemy naszej pysze, naszemu egoizmowi, jesteśmy w stanie dostrzec, że nasza siostra, nasz brat ma też swoje potrzeby. I nasze serce już przychodzi przemienione do Matki – mówi franciszkanin.
Patryk Proszek z pielgrzymki zielonogórsko-gorzowskiej na Jasną Górę dotarł boso. Tak idzie ostatnie kilometry, zawsze w jakiejś intencji. – Za koleżankę, która miała ciężkie chwile, żeby była szczęśliwa – wyjaśnił pątnik.
Mariola Wonner ze Zgorzelca opowiadała, że dla niej pielgrzymka to „dotknięcie Pana Boga” doświadczanego przez adorację krzyża, który idąc ma się wciąż przed oczyma, wielką życzliwość, miłość ludzi. – Mimo doświadczanego wysiłku, bólu, to inny świat. Ból jest niczym w porównaniu z duchową radością – opowiadała pątniczka.
O czym marzysz? – o niebie
O tym, że fenomenem jest to, że pielgrzymka jest dla każdego mówi ks. Tomasza Metelica kierownik pielgrzymki legnickiej. Jest w niej miejsce dla osób, które od lat są w Kościele, mają głębokie życie duchowe, szukają duchowego rozwoju, ale jest też miejsce dla tych, którzy może trochę „pływają po powierzchni wiary”, są z peryferii, mają może wiele pytań do Kościoła czy wątpliwości.
Miłosz ma 22 lata, studiuje międzynarodowe stosunki gospodarcze w Katowicach, w weekendy dorabia „na taksówce”. Przyszedł w pielgrzymce bielsko-żywieckiej po raz pierwszy. Zachęcili go koledzy. Choć pochodzi z wierzącej rodziny, od dziecka był ministrantem, to w pewnym momencie odkrył, że jego relacja z Panem Bogiem zrutyniała. – Pielgrzymka to zdecydowanie odświeżające doświadczenie – mówił młody pątnik. Jego marzeniem jest przyciągać do Kościoła swoich rówieśników, by budować bardziej świadomą relację z Jezusem i …niebo.
Monika przyszła w grupie ósmej salawatoriańskiej. Na pielgrzymkę powróciła po 23 latach. To także jej powrót do Kościoła. - Trudno o tym mówić, długi czas nie było mnie, ale Bóg zawsze chciał mnie, upominał się o mnie. Kościół dla mnie to wspólnota, wiara, doświadczenie pewności, że nie jestem sama – wyznała pątniczka.
Mimo wielkiej radości i entuzjazmu, widocznych zwłaszcza przy wejściu, pielgrzymka ma charakter pokutny, jest wielkim wysiłkiem fizycznym i duchowym. To nie zniechęca ani młodych, ani tych, którzy przygodę z pielgrzymowaniem rozpoczynają na emeryturze.
Mirosława Szymusik